sobota, 2 sierpnia 2014

Lgiń 2014 02.-03.08

Nawet tegoroczne urodziny Piotrka poświęcone były treningowi. A nie było łatwo. W powietrzu wisiała burza. Było strasznie gorąco i duszno. Sama nie wiem, jak udało nam się przejść ten dystans na tak strasznej patelni.

wycieczka w 1 stronę
https://www.endomondo.com/embed/workouts?w=mN9_RheA_fk&width=580&height=600&width=950&height=600

i powrót tego samego dnia
https://www.endomondo.com/embed/workouts?w=nvpDgpjQHUE&width=580&height=600&width=950&height=600

poniedziałek, 21 lipca 2014

Góry Stołowe z Marusiami 19-20.07.2014

Generalnie czerwiec-lipiec-sierpień przebiegły pod kątem przygotowań do przejścia wokół Kotliny Jeleniogórskiej. W związku z tym, również kolejny weekend lipcowy minął nam na wędrowaniu.
Tym razem Góry Stołowe.

1 dzień:
https://www.endomondo.com/embed/workouts?w=pfDDG4IOlPA&width=580&height=600&width=950&height=600

2 dzień:
https://www.endomondo.com/embed/workouts?w=hCZx6q-fVAA&width=580&height=600&width=950&height=600

wtorek, 15 lipca 2014

Izery 12-13 lipca

Tym razem, po dłuższej nieobecności, odwiedziliśmy Góry Izerskie. Zaliczyliśmy przy tym pierwszy raz wjazd na Stóg Izerski. Trasa od stogu do Chatki Górzystów wybranym przez nas żółtym szlakiem- całkiem przyjemna, ale momentami bardzo bagnista.

https://www.endomondo.com/embed/workouts?w=rk9i0xrk1ok&width=580&height=600&width=950&height=600

sobota, 5 lipca 2014

Karkonosze i nowy browar 5-6 lipca

Tym razem nowy browar trzeba było pokazać mojemu tacie. Mama, ze względu na problemy z kolanem, została w domu.
Trasa:
https://www.endomondo.com/embed/workouts?w=v_gOrXzb1FI&width=580&height=600&width=950&height=600

Brak na endo trasy z drugiego dnia, ale wracaliśmy standardowo-Bileho Labe- Lućni-Karpacz.

sobota, 7 czerwca 2014

Wino białe Gewurztraminer Pfalz

Zbliżają się ciepłe dni, więc czas nadrobić niewielkie zaległości i dodać do spisu wino Gewurztraminer Pfalz. Jest to białe, półsłodkie wino. Do kupienia w Lidl. Bardzo smaczne. Przypomina nam wina, których próbowaliśmy w Rumunii. Stąd może sentyment do podobnych posmaków. 
Samo może być odczuwalne jako zbyt słodkie. Nam smakuje bardzo schłodzone lub z dodatkiem lodu. 



niedziela, 4 maja 2014

04.05.2014r. Powrót na Ślężę

Znów przeskakujemy z tematów winnych na górskie. Tym razem Ślężę zaliczyliśmy ze znajomymi - Slavoyem, Marusią i Arkiem. Dobrym pomysłem był wyjazd na dwa samochody. Jeden został na parkingu w Sobótce, a drugim pojechaliśmy na Przełęcz Tąpadła. Następnie ruszyliśmy traktem Bolka w stronę Sobótki. Gdy doszliśmy do przecięcia z czerwonym szlakiem- skręciliśmy w lewo- na szczyt góry. 
Zejście było klasyczne- czerwonym- prosto do schroniska pod Wieżycą. Następnie szybka wycieczka po samochód i powrót do domu. 

Karkonosze 04.05.2014r. z chłopakami

Majówka w tym roku specjalnie nas nie zaskoczyła. Pogoda była okropna. Ale jeden dzień musiał być w górach. Tym razem z Darkiem D, Slavoyem i Arkiem zbadaliśmy nowy browar  Friesove Boudy. Trasa - Karpacza-wjazd na Kopę-Lućni Bouda- Vyrovka-Friesove Boudy i powrót do Karpacza przez Strzechę Akademicką i dalej w dół trasą saneczkarską.

sobota, 29 marca 2014

Karkonosze 29.03-30.03.2014 r.

Sezon górski rozpoczęliśmy w tym roku wycieczką w Karkonosze. Pogoda dopisała. Podobnie tłumy narciarzy. Nie widać ich na naszych zdjęciach z wycieczki, ale na trasie Labska Bouda- Vrbatowa Bouda było ich naprawdę sporo. Po szlakach, zwłaszcza tych niedostępnych dla narciarzy, chodziło się dosyć ciężko (trasa Vosecka Bouda- Labska Bouda). Śnieg zaczynał topnieć, ale było go jeszcze sporo. Tam gdzie śnieg przysypał rynny odprowadzające wodę, było nawet niebezpiecznie, bo można było się mocno zapaść.Następnym razem lepiej poczekać jeszcze kilka tygodni, albo zainwestować w rakiety. 
Kolejny raz sprawdziło nam się schronisko Vosecka. Dobre jedzenie i czystość to podstawa :)

niedziela, 23 marca 2014

Marques de Mundaiz Crianza 2010 Rioja


Ostatnio, będąc przypadkiem na zakupach w Biedronce, zwróciliśmy uwagę na czerwone, wytrawne wino z Rioja- Marques de Mundaiz Crianza 2010. Z opisu na butelce wynika, że wino było starzone 12 miesięcy w beczkach z amerykańskiego dębu, a następnie 2 miesiące w butelce. Powyższe zabiegi miały mu nadać okrągłego i miękkiego zakończenia. I trzeba przyznać, że efekt tego subtelnego zakończenia został osiągnięty. Wino jest wytrawne, co w tym przypadku wcale nie przeszkadza konsumować go dla przyjemności, samodzielnie a nie tylko w połączeniu z ciężkimi, mięsnymi potrawami. 
Koszt ok. 20 zł.



23 marca 2013 r. Ślęża-Bo nawet na Ślężę trzeba zabierać ze sobą mapę...

Wiosenna aura skłoniła nas do dłuższego spaceru. A gdzie lepiej spacerować o tej porze roku, jak nie po masywie Ślęży? Wybraliśmy się zatem z rodzicami na wycieczkę w sobotę 23 marca 2014 r. Wyjątkowo na luzie, dopiero około 10:00. 
Niestety, plany szybko trzeba było zweryfikować. W Sobótce odbywał się akurat półmaraton. W związku z tym nie mogliśmy dojechać, zgodnie z wcześniejszym planem do Przełęczy Tąpadła. Wybraliśmy inną trasę: z Przełęczy Pod Wieżycą- czarnym w stronę Tąpadeł (2h 15 min według czasówki). Niestety- stety pomyliliśmy szlaki. Mieliśmy minąć 1 niebieski idący z Górki i zejść na nasz ulubiony niebieski (skaliste podejście z tyłu Ślęży patrząc od strony Wrocławia). Tyle tylko, że trzeba było w tym celu w pewnym momencie zejść z czarnego na zielony i dojść dopiero do niebieskiego. Nam się  ten zielony z niebieskim zlał na mapie w jeden niebieski. Myśląc zatem, że musimy dojść do 2 odbicia niebieskiego- doszliśmy tak, mijając zielony- do Tąpadeł :) Ponieważ robiło się późno, a od strony Karkonoszy zaczęły napływać ciemne chmury (w prognozach były nawet burze), zdecydowaliśmy się na szybkie wejście na Ślężę żółtym i zejście do Sobótki, gdzie zaparkowaliśmy samochód czerwonym. Wycieczka generalnie bardzo udana. O dziwo, bolały nas nawet wieczorem mięśnie :) Trochę spaceru jednak było. 

Na koniec tylko przeżyliśmy duże rozczarowanie. Zatrzymaliśmy się na obiad w Rogowie Sobóckim w Starej Mleczarni. Jedliśmy tam już z 2 razy i byliśmy zadowoleni. Tym razem coś poszło nie tak. Przywitał nas brudny obrus, brak mydła, papieru, ręczników i generalnie brud w damskiej toalecie. A jedzenie? Ratował przepyszny jak zwykle krem ze szpinaku z fetą. Za to ja zjadłam najgorszego w życiu schabowego. Był obtoczony w jakiejś kiepskiej panierce, strasznie tłustej, w dodatku usmażony na  śmierdzącym tłuszczu (ponoć roślinny). Rodzice i Piotr zamówili grillowaną karkówkę, która nie była najcieplejsza. Była za to gumowata i zbyt słona. 

czwartek, 9 stycznia 2014

Góry Stołowe czyli rozpoczęcie sezonu górskiego 2014 r.

W pierwszy piątek stycznia wyruszyliśmy z rodzicami do Radkowa. Prognozy pogodowe nie były najlepsze, ale postanowiliśmy zaryzykować. Spaliśmy w byłym hotelu w samym centrum Radkowa- zdegradowanym obecnie do roli gościńca. Nocleg był kiepski, ponieważ trafiła się jakaś imprezowa ekipa. O pierwszej w nocy  Piotrek musiał pogonić imprezowiczów. Samo miejsce noclegowe ujdzie. Śniadanie, to standardowo- ser żółty, wędliny, jakiś dżem. Wszystko świeżutkie i b.smaczne. 

W sobotę, z samego rana wyruszyliśmy w standardową trasę Radków- Pasterka- Bożanów-Radków. Dzień krótki, ale pogoda dopisała, z Bożanowa mogliśmy zatem wracać dopiero po zmroku. Po drodze przegryźliśmy przepyszne placki w schronisku w Pasterce, a później olbrzymi obiad po stronie czeskiej. 

Niestety, plany niedzielne musieliśmy zmienić. A to z powodu załamania pogody. Na szczęście nie padało. Nadciągnęły jednak ciemne chmury i zaczęło bardzo nieprzyjemnie wiać. Ponieważ nie chciało nam się  wracać do Wrocławia, zdecydowaliśmy się odwiedzić Kudowę i Polanicę Zdrój, gdzie pospacerowaliśmy po parkach zdrojowych, a na koniec Kłodzko. Tu znów mieliśmy pecha, bo nie udało nam się zwiedzić podziemnych tuneli pod miastem. Za to udała się wycieczka na twierdzę.