Wyjechaliśmy w czwartek z Wrocławia około godziny 7:10 (po drodze zabierając znajomych z pobliskich Piotrowic), po to aby zdążyć na pociąg o 9:20 z Janowic Wielkich do Trzcińska.
O 9:20 rozpoczęliśmy marsz niebieskim szlakiem. Pogoda była całkiem, całkiem. Niestety, nie było widoków (mgła), ale za to temperatura odpowiednia do maszerowania. Deszcz kropił tylko czasami. Raz musieliśmy na chwilę ubrać kurtki przeciwdeszczowe. Plus takiej pogody, to niewielka ilość turystów na szlaku :). Niebieska pętelka okazała się b. ciekawa. Największe atrakcje tego szlaku to Husyckie Skały, Krzyżna Góra, Lwia góra, Skalny Most. Żałowaliśmy tylko tych widoków...
Skalny Most |
Trzeba zaznaczyć, że Rudawy dobrze są przygotowane na przyjęcie turystów- jest sporo tablic informacyjnych, szlaki są całkiem dobrze oznaczone, w miejscach odpoczynku ustawione stoły i kosze na śmieci. Bardzo pozytywnie. Jeden tylko moment okazał się mało przyjemny. Zaraz za skalnym mostem jest przejście przez górski potok, kawałek pod górkę i ....szlak nagle ginie. Na szczęście kawałek dalej jest rozejście dróg i szybko zorientowaliśmy się, że coś jest nie tak. Wróciliśmy do ostatniego paska. Okazało się, że zaledwie kilka metrów od niego, szlak gwałtowanie skręca w lewo pod górę.
Tyle, że ścieżka wyglądała zupełnie niepozornie i koleżanka zwróciła na nią uwagę w zasadzie przypadkiem. Szlak widać dopiero w głębi lasu.
Tyle, że ścieżka wyglądała zupełnie niepozornie i koleżanka zwróciła na nią uwagę w zasadzie przypadkiem. Szlak widać dopiero w głębi lasu.
Teraz jeszcze drzewa były mało rozwinięte. Nie wiem, jak można trafić na ten szlak, gdy wszystko kwitnie i nie zna się tej trasy. Od tego miejsca już tylko kilka minut dzieliło nas od rozejścia ze szlakiem czarnym idącym w stronę ruin zamku Bolczów (XIV w.).
Chwila na zamku i już schodziliśmy zielonym prosto pod stację kolejową w Janowicach Wielkich. Jakieś 50 m od stacji, po prawej stronie drogi, zaraz za urzędem (jadąc już w stronę Wrocławia), udało nam się zjeść całkiem przyjemny obiad (karkówka, placki ziemniaczane) i napić lanego Skalaka. W okolicach godziny 17 wracaliśmy do Piotrowic.
Ruiny zamku |
Ruiny zamku |
Chwila na zamku i już schodziliśmy zielonym prosto pod stację kolejową w Janowicach Wielkich. Jakieś 50 m od stacji, po prawej stronie drogi, zaraz za urzędem (jadąc już w stronę Wrocławia), udało nam się zjeść całkiem przyjemny obiad (karkówka, placki ziemniaczane) i napić lanego Skalaka. W okolicach godziny 17 wracaliśmy do Piotrowic.
Wycieczka na pewno do powtórzenia- tyle że raczej jesienią, kiedy góry zaczną mienić się kolorami i przy dobrej widoczności- aby można było podziwiać z nich Karkonosze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz