wtorek, 21 maja 2013

Radunia - Ślęża 19.05.2013r.


Trudno w tym roku zaplanować ciekawą, dłuższą wycieczkę. Pogoda jest bardzo kapryśna. Pomimo kiepskiej aury, udało nam się jednak wybrać z moimi rodzicami w ostatnią sobotę na całkiem długi spacer. Taki urodzinowy wypad za miasto.  
Widok na Ślężę z Sulistrowic

Około 10:00  przyjechaliśmy do Sulistrowic, z których ruszyliśmy czerwonym na Przełęcz Słupicką. 
Zaraz za Sulistrowicami trzeba uważać- słabe oznaczenie szlaku, a droga się rozdziela w dwóch kierunkach. Należy iść lewą odnogą, skrajem pola. Dalej z oznaczeniem szlaku jest lepiej. Na rozwidleniu szlaku zeszliśmy na niebieski, który prowadzi prosto na Radunię.


Podejście na Radunię jest krótkie, ale za to konkretne :)
Droga była przepiękna. Radunia jest generalnie zalesiona, ale są również miejsca, z których można podziwiać widoki. Na Raduni nie zabawialiśmy długo, szybko zeszliśmy na Przełęcz Tąpadła. A tam dzikie tłumy. Nie chcieliśmy w tłumie wędrować na Ślężę, więc postanowiliśmy od Tąpadeł podchodzić niebieskim, zostawiając ludzi na żółtym. Tłumów jednak nie uniknęliśmy - na szczycie ledwo udało się znaleźć jakieś wolne miejsce na odpoczynek. Zejście zaplanowaliśmy czerwonym do Sulistrowic. Tu zaskoczenie- na szlaku spotkaliśmy jedynie dwie, zbłąkane pary (faktycznie, oznaczenie z tej strony góry nie jest najlepsze). Nic nie wskazywało na takie pustki, ponieważ w Sulistrowicach, przy zalewie już od rana stało mnóstwo samochodów. Około 17:00-18:00 byliśmy na dole. Więcej zdjęć z tej wycieczki, znajdzie się wkrótce  na  Picasa :) 

sobota, 4 maja 2013

Rudawy Janowickie 02-05-2013 r.



Pogoda pokrzyżowała nam majówkowe plany. Otarliśmy się o pomysł namiotowej wycieczki w Beskidy, potem myśleliśmy o przejściu Gór Kaczawskich. Stanęło na Rudawach Janowickich. 
Wyjechaliśmy w czwartek z Wrocławia około godziny 7:10 (po drodze zabierając znajomych z pobliskich Piotrowic), po to aby zdążyć na pociąg o 9:20 z Janowic Wielkich do Trzcińska.



Podejście na Krzyżną Górę

O 9:20 rozpoczęliśmy marsz niebieskim szlakiem. Pogoda była całkiem, całkiem. Niestety, nie było widoków (mgła), ale za to temperatura odpowiednia do maszerowania. Deszcz kropił tylko czasami. Raz musieliśmy na chwilę ubrać kurtki przeciwdeszczowe. Plus takiej pogody, to niewielka ilość turystów na szlaku :). Niebieska pętelka okazała się b. ciekawa. Największe atrakcje tego szlaku to Husyckie Skały, Krzyżna Góra, Lwia góra, Skalny Most. Żałowaliśmy tylko tych widoków... 

Skalny Most

Dłuższy odpoczynek zrobiliśmy w schronisku Szwajcarka przy Lwówkach i Konradzie (butelkowy Lwówek Wiedeński, Książęcy po 8,00 zł, lany Konrad 6,00 zł), dla Piotra- kierowcy znalazł się i podpiwek. 

Trzeba zaznaczyć, że Rudawy dobrze są przygotowane na przyjęcie turystów-  jest sporo tablic informacyjnych, szlaki są całkiem dobrze oznaczone, w miejscach odpoczynku ustawione stoły i kosze na śmieci. Bardzo pozytywnie. Jeden tylko moment okazał się mało przyjemny. Zaraz za skalnym mostem jest przejście przez górski potok, kawałek pod górkę i ....szlak nagle ginie. Na szczęście kawałek dalej jest rozejście dróg i szybko zorientowaliśmy się, że coś jest nie tak. Wróciliśmy do ostatniego paska. Okazało się, że zaledwie kilka metrów od niego, szlak gwałtowanie skręca w lewo pod górę.

Tyle, że ścieżka wyglądała zupełnie niepozornie i koleżanka zwróciła na nią uwagę w zasadzie przypadkiem. Szlak widać dopiero w głębi lasu. 
Teraz jeszcze drzewa były mało rozwinięte. Nie wiem, jak można trafić na ten szlak, gdy wszystko kwitnie i nie zna się tej trasy. Od tego miejsca już tylko kilka minut dzieliło nas od rozejścia ze szlakiem czarnym idącym w stronę ruin zamku Bolczów (XIV w.).

Ruiny zamku
Ruiny zamku

Chwila na zamku i już schodziliśmy zielonym prosto pod stację kolejową w Janowicach Wielkich. Jakieś 50 m od stacji, po prawej stronie drogi, zaraz za urzędem (jadąc już w stronę Wrocławia), udało nam się zjeść całkiem przyjemny obiad (karkówka, placki ziemniaczane) i napić lanego Skalaka. W okolicach godziny 17 wracaliśmy do Piotrowic. 

Wycieczka na pewno do powtórzenia- tyle że raczej jesienią, kiedy góry zaczną mienić się kolorami i przy dobrej widoczności- aby można było podziwiać z nich Karkonosze.